Witamy wszystkich w grudniu Przypominam, że to grudzień 2020 haha
W Tatrach już nas nie ma, tam w końcu zima zadomowiła się, mam nadzieję, na dobre
Ostatnie foty z naszego pożegnalnego dnia – Dolina Białej Wody. Miejsce, gdzie niejednokrotnie gościłem z dziabami, żeby poużywać sobie na wylewających tam lodospadach. Tym razem z całą rodziną. Ludzi jak na lekarstwo – większość ciągnie do Morskiego Oka na schabowego i piwko W tym samym czasie w Białej Wodzie pustki. Minęło nas dosłownie może ze 20 osób. Słońce choć chciało, jednak nie dało rady, przebić się przez gęste chmury, a na koniec dnia w dodatku zaczęło padać. Jeżeli zabierzecie ze sobą termos gorącej herbaty i coś na ząb, to na trasie znajduje się kilka drewnianych wiat, gdzie można zrelaksować się, zjeść i rozkoszować widokiem na m.in. Młynarza i Rysy.
Myśleliśmy, żeby jeszcze kilka dni posiedzieć w Tatrach, jednak bardzo kusiła nas opcja #2. Otóż w drodze powrotnej na północ mieliśmy odwiedzić dziadków, którzy bardzo chętnie zgodzili się przygarnąć na kilka dni wnuki! Tak więc perspektywa 5 dni na Podlasiu, sam na sam, pierwszy raz od 5 lat wygrała. Spakowaliśmy sprzęty i ruszyliśmy.
Czy trzeba komuś reklamować Podlasie? Jeżeli lubicie zatopić się w naturę, oderwać od miast, zasięgu telefonii komórkowej, poznać ciekawych ludzi, to jest to miejsce wręcz wymarzone. Dzikości i głuszy jest tu więcej niż w Beskidzie Niskim czy w Bieszczadach. To moja druga wizyta w tym rejonie. I przez te 10 lat dużo się zmieniło, ale o tym później.





